W jaki sposób francuski święty stał się jednym z symboli Poznania? Dlaczego jego święto jest tak hucznie obchodzone? I skąd pomysł na tradycyjne makowo-migdałowe rogale, które jemy 11 listopada już nie tylko w Wielkopolsce, ale w całej Polsce?
Święty Marcin był w średniowiecznej Europie niezwykle popularnym świętym. Jego imię przybierało wiele osad, nadawano je kościołom, układano przysłowia do niego nawiązujące:
- Liście padają, drogę ściełają, dla Marcina wiatr je ścina.
- Gdy liście przed Marcinem nie upadają, to mroźną zimę przepowiadają.
- Jaki dzień na świętego Marcina, taka będzie cała zima.
- Marcinowa pogoda mrozów zimie doda.
- Gdy mróz na Marcina, będzie tęga zima.
- Jeśli Marcin z chmurami, niestateczna zima przed nami.
Dlaczego wszystkie przysłowia związane są z nadejściem zimy?
Marcin, biskup Tours, obrońca niewinnych, asceta, wyrzekający się dóbr doczesnych na rzecz biednych i uciśnionych, zmarł 8 listopada 387 r., a jego pogrzeb odbył się 11 listopada i ten dzień został przyjęty jako jego doroczne święto. A listopad to okres ostatecznego zakończenia prac rolnych, przygotowywania się do zimy i świętowania udanych zbiorów – często hucznego biesiadowania przy suto zastawionych stołach. Tradycyjnie starano się także odgadnąć, jaka będzie nadchodząca zima. Dla wielu dzień 11 listopada, a tym samym i Święty Marcin stały się właśnie zwiastunem srogiej lub łagodnej zimy.
W jaki sposób Święty Marcin zawitał do Poznania?
Kościół pod wezwaniem Św. Marcina jest jednym z najstarszych w mieście – ufundowany został w XI lub XII wieku. Ulicy, przy której stał nadano również nazwę patrona, tak samo jak i całej osadzie wówczas położonej jeszcze za murami miasta. Termin tradycyjnych kościelnych odpustów w parafii, osadzie i na ulicy Św. Marcin nie mógł być inny niż dzień ich patrona, czyli 11 listopada. Aby uczcić pamięć Marcina z Tours, który dzielił się z biednymi wszystkim, co miał, cukiernicy, piekarze i masarze przynosili na odpust swoje wyroby - każdy miał się najeść w ten dzień do syta. A jeden z nich pewnego roku upiekł pyszne makowo-migdałowe rogale w kształcie podkowy.
Dlaczego w kształcie podkowy?
Święty Marcin, jako były rzymski legionista, często przedstawiany jest konno, więc naszemu cukiernikowi również przyśnił się jadąc na pięknym białym rumaku. We śnie cukiernik (w niektórych legendach noszący imię Walenty) zobaczył, że Święty Marcin przejeżdżając obok jego domu zgubił podkowę. A następnego dnia ów cukiernik znalazł przed domem końską podkowę, co uznał za znak od Świętego Marcina i wskazówkę, jaki kształt nadać ma swoim wyrobom.
Pyszne, słodkie rogale w kształcie podkowy stały się symbolem tego święta w całej Polsce, chociaż tylko w Wielkopolsce jest ono obchodzone tak hucznie. Tradycyjne pochody, biesiady, festyny organizowane są w Poznaniu oraz wielu mniejszych miastach w regionie.